16 maj 2009

Zamki i mosty

Mądrze budowano średniowieczne zamki... choćby Malbork - twierdza nie do zdobycia i w uczciwej walce - niezdobyta! Wyznaczenie w niej różnych stref (od zamku niskiego po wysoki) z różnymi uprawnieniami dostępu przypomina relacje z ludźmi. Przed przyjaciółmi każde drzwi stoją otworem, natomiast dystans wobec obcych pozwala ocenić, jakie są ich zamiary i co to za ludzie.

Przyjaciele - w najgłębszym sensie niezawodni... choć zdarzają się nieporozumienia, czasem coś zaboli, czasem niechcący sprawi się komuś przykrość, bywa że przyjaciele spierają się lub milczą... takie jest życie. Przyjaźń pozostaje jednak nienaruszona... i jest dobrze! Może nawet dzięki takim próbom - jeszcze lepiej.
Największy problem to osoby uznane za bardziej przyjazne niż się potem okazało. Wpuszczone do wewnętrznych stref twierdzy, obdarzone kredytem zaufania, podejrzewane jedynie o dobrą wolę... Okazuje się jednak, że to nie-przyjaciele... Mogą dotkliwie zranić, mogą zburzyć wiarę w ludzi.

A propos komentarza: "Nie wysadzaj mostów" - trochę mi to brzmi jak wezwanie do naiwności. Niektórzy nie-przyjaciele patrzą tylko na moją "wartość użytkową", traktując mnie jak inteligentne, choć na tyle głupie urządzenie, że będzie cierpliwie pracować dla ich wygody i dobrego samopoczucia. Jeśli oni nie dostrzegają we mnie człowieka, to ja nie zamierzam ich utwierdzać w ich wygodnictwie i samozadowoleniu. Zresztą nikt nie jest niezastąpiony. Dla nie-przyjaciół jestem tak długo dobra, dopóki nie mogą mnie wymienić na lepszy model: przyznaję, że niektórzy mają po prostu świetne wyczucie koniunktury i tego, z kim opłaca się przestawać. Naprawdę są osoby, które mogą załatwić daleko więcej spraw niż ja, mają inne - o wiele bardziej pożądane - zalety i inne, pewnie mniej dokuczliwe wady... Nie wysadzam mostów. Wzmacniam na nich straż, żeby nie wpuścić nie-przyjaciół zbyt blisko. To taka "nieufność po szkodzie".


Brak komentarzy: