25 wrz 2009

Ktoś inny

Ktoś inny zrobi to lepiej... Podejdzie na luzie, bez przejmowania się i martwienia, będzie mógł cieszyć się życzliwością i sympatią, będzie mógł swobodnie realizować swoje pomysły, nie popełni tylu błędów. Nie ma ludzi niezastąpionych - zwłaszcza jeśli ci "niezastąpieni" nie nadają się. Chybione posunięcia, źle odczytane słowa albo cisza dźwięcząca w uszach, ciągle coś nie tak - po prostu nie może tak być. Poczucie nieradzenia sobie jest przytłaczające. Przytłaczająca jest niepewność i brak informacji zwrotnej. Komuś innemu się uda, jeśli będzie konsekwentny. Wielu ludzi ma pomysły i sporo z tych pomysłów jest naprawdę dobrych. Szkoda, że tak niewielu zaczyna je realizować, a już nieliczni są w stanie doprowadzić rzecz do końca.

No tak: każda rzecz ma swój początek i koniec. Zaczęło się dawno, dawno temu... niemal przed rokiem. Teraz - koniec. Rozdział zamknięty. Nowy powinien być inny.

17 wrz 2009

Nieswojo

Niby nie ma powodu do wstydu, a jest głupio. Wstyd wyjść na kogoś głupio naiwnego.

Pomoc, czas, zaangażowanie daję tam, gdzie chcę. Suwerennie. Czasem chcę - bo chcę. Czasem chcę - bo tak trzeba. Nie mam złudzeń co do natury ludzkiej, ale łatwiej mi obronić się przed obcymi niż przed kimś, kogo traktuję jak przyjaciela. Brak asertywności? Może po prostu wiara w człowieka. Głupio naiwnie myślę/myślałam, że myślimy podobnie, czujemy podobnie, podobnie patrzymy na świat - a jeśli się w czymś różnimy, to pięknie i twórczo. Tak myślałam, tak to czułam... Tylko dlaczego czuję się teraz tak nieswojo?

16 wrz 2009

Ślady

Tyle pomysłów, wysiłku, działania – by wprowadzić jakąś zmianę, pozostawić po sobie coś pozytywnego, jakiś ślad. Owszem, zostają ślady... ale są to ślady na piasku. Chwila i już ich nie ma. Jakby ich nigdy nie było. Jak wiatr przesuwa lekki pył, tak niewiele zostaje z tego wszystkiego. Można żałować tego, co minęło. Można zazdrościć tym, którym udaje się zostawić po sobie coś trwałego. Tymczasem trzeba po prostu wstać i ruszyć dalej... żeby się nie zasiedzieć. Tą drogą czy inną. Zostawiając ślady...

9 wrz 2009

Zapasy na jesień

Przyda się na jesień zapas optymizmu. Dawkowanie: codziennie, bez ograniczeń. Tylko z optymizmem i nadzieją na lepszy czas będzie można przetrwać jesienne szarugi, ciemne wieczory, niepogody i chłody. Optymizm jest jak szczepionka przeciw zniechęceniu i depresji, bo zdarza się przecież, że wsparcie ze strony innych ludzi zawodzi.
Gdy traci się kogoś, kto dotychczas był niezawodną podporą...
Gdy nie wiadomo, jak pomóc, jak zbliżyć się do potrzebującego - i ta niepewność i ostrożność zaczyna oddalać ludzi od siebie...
Gdy dochodzą do głosu konflikty, nieporozumienia...
Wypalenie... Gdy traci się poczucie więzi z innymi, traci się kontakt...
Czas na porządki przed jesienią - pozbyć się pesymizmu, nagromadzić optymizm - ile się da.

Krytycznie

Utrata jest niewspółmiernie bardziej odczuwana niż zysk. Boli krytyka, z którą nie można dyskutować i przed którą nie można się obronić. Dotyka windowanie poprzeczki coraz wyżej - niechby sobie ów krytykant sam spróbował przez nią przeskoczyć...

Po doświadczeniu przykrości aż chciałoby się zwrócić do innych ludzi o podniesienie na duchu, o możliwość dzielenia się swoim stanem, wsparcie. Czasem bardzo potrzeba parasola ochronnego dla poczucia własnej wartości. Czasem po prostu kogoś, komu można się wyżalić, ale bez ryzyka zarażenia i obciążenia go własnymi frustracjami.

4 wrz 2009

Na krawędzi

To chyba jakiś mit, że dzielność, odwaga, wewnętrzna siła czy niezawodność to cechy wrodzone. Wydaje się, że każdy przeżywa chwile, w których staje na krawędzi. W trudnych momentach przełomów lub wyzwań pojedynczy człowiek znajduje się na granicy: jeden zły krok, jedna dodatkowa trudność, kolejny zawód, jeszcze jedna kropla, która przeleje czarę...

Jednak wystarczy wyjść obronną ręką z jednej takiej sytuacji (choćby dotyczącej błahej sprawy), by wzmocnić się i w przyszłości stawiać czoła
trudniejszym wyzwaniom. Gromadzony w wielu sytuacjach kapitał doświadczenia i pewności siebie zacznie kiedyś procentować.

3 wrz 2009

Ogień i rdza

Dwa niszczące zjawiska: ogień i rdza. O wypaleniu tyle się mówi: poczucie bezsensu działania, niska samoocena, wyczerpanie emocjonalne... Gdzieś zawodzi spodziewana wymiana: inwestowanie zaangażowania w jakieś działanie przestaje się zwracać. Wypalić się może niedoceniany młody handlowiec, który przemierzał tysiące kilometrów pracując dla firmy - pomijany w awansach i niedoceniany trybik w maszynie. Wypalić się może nauczyciel - gdy pracując z poświęceniem i zaangażowaniem odkrywa, że nie dość, że uczniowie nie chcą nauczyć się czegokolwiek, to jeszcze cynicznie wykorzystają jego słabości i pogardzają jego statusem społecznym. To jego bolesna porażka: i jako nauczyciela, i jako wychowawcy. Ogień zaangażowania wypala się, gdy zabraknie podtrzymującego go paliwa. Nie da się tego nie zauważyć: depresja, brak chęci do działania, brak satysfakcji, chęć wycofania się.

Nie mniej groźne jest jednak zardzewienie: dopada nie tylko panów z budowy, godzinami podpierających łopatę i starających się "tak robić, żeby się nie narobić". Zardzewieć można i na uczelni wyższej: gdy ktoś nie wykorzystuje własnych możliwości, lecz zaczyna budować wokół siebie mit, jakoby pracuje bardzo ciężko... Można okłamywać siebie i innych, ukrywać wygodnictwo i lenistwo, ale to maskowanie nie ujdzie bezkarnie, bo niewykorzystywane zasoby wykruszają się. W końcu człowiek przestaje być zdolny do uruchamiania własnych możliwości, nie mówiąc już o ich przekraczaniu i poszerzaniu. Zastyga. Urządza się jak najlepiej w swoim świecie, nawet nie dostrzegając, ile w nim rdzy.

1 wrz 2009

Każdy ma swoje?

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje 'Westerplatte'. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych. (Jan Paweł II do młodzieży, Westerplatte 1983)

Słowa skierowane do młodych. Do młodych duchem. Tylko jakiś rodzaj "młodego" idealizmu nakazuje realizować do końca to, co się zaczęło. Rzucanie tematu w pół, albo nawet na początku drogi - to postawa tak częsta, że aż "normalna" (!). Obowiązki, powinności... - ale po co się męczyć? Jakieś prawdy... - a czymże jest prawda? Wartości? - może jakieś... Hurrapatriotyzm, gdy nasi wygrywają na stadionach, kilka frazesów na podorędziu - jak to zaszczytnie umierać dla ojczyzny... Ale jak dla niej żyć - to już trudniejsze. Takie czy inne, ale po prostu warto to swoje
'Westerplatte' mieć. Albo ruszyć na jego poszukiwania.