25 cze 2009

Zacofanie

Wszystko zależy od przyjętej definicji: dla kogoś stopień zacofania jego miasteczka, regionu lub kraju może być określony przez pewien standard życia, złą jakość dróg, braki w budowie kanalizacji i wodociągów, małą popularność i dostępność komputerów i Internetu, niezamożność mieszkańców itd. itp. Ograniczenie się jednak tylko do zagadnień gospodarczych i patrzenie tylko z materialistycznego punktu widzenia to - jeśli ktoś chce dokonać oceny całościowej - to nawet nie półprawda, to po prostu zafałszowany obraz świata.

Oprócz widocznych oznak bogactwa (lub biedy) jest jeszcze sfera niematerialna: kultury, ducha, idei. Zamożność i rozwój infrastruktury to jedna sprawa, ale zacofanie samych ludzi - to sprawa nie mniej ważna, o ile nie podstawowa. Są domy biedne, lecz utrzymane w porządku, regiony zacofane, ale mające ogromne szanse na rozwój dzięki energii i przedsiębiorczemu duchowi mieszkańców, są wreszcie ludzie, którym brak pieniędzy, lecz nie brak mądrości i kultury, jakiej czasem brak na salonach... Oczywiście, nie można generalizować - warto jednak dostrzec, że obszary zacofania idą w poprzek map rozwoju regionów, w poprzek zamożności mieszkańców, w poprzek danych statystycznych.


Więc jak to jest z uczestniczeniem w kulturze i tworzeniem kultury: idziemy do przodu? ... czy się cofamy?

19 cze 2009

Frodo wraca do domu

Chociaż bardzo lubię ekranizację "Władcy pierścieni" i cenię to, czego dokonał w niej Peter Jackson, to jednak filmowi daleko jeszcze do książkowego pierwowzoru. Nie przeszkadza mi, że film pomija pewne wątki i postacie, a innym sporo dodaje. Nie ma o co kruszyć kopii. Jest jednak jeden wyjątek, gdzie zmiany idą zdecydowanie wbrew wymowie książki: powrót do domu. W filmie - powrót do Shire, które pamięta się z pierwszych kadrów filmu. W książce - zatknięcie z nieprzyjemnie zaskakującą rzeczywistością: kraina hobbitów jest spustoszona, dyktatorsko rządzi w niej pewien niesympatyczny krewny Froda i Bilba, który działa z inspiracji złego czarodzieja Sarumana.

Frodo i jego towarzysze odkrywają, że zło, które - wydawałoby się raz na zawsze - pokonali w czeluściach Góry Przeznaczenia, tak naprawdę weszło po cichu do ich własnej małej ojczyzny. Bez walki, bez bitewnych zmagań - podstępem, tchórzostwem i koniunkturalizmem, łapczywością na władzę jednych, bezwolnością drugich. Zniewolenie weszło małymi krokami - po powrocie do domu na Froda nie czeka świętowanie... Nowe trudy i zmartwienia. Nowy "wódz" Shire tyranizuje wszystkich i dopiero powrót przyjaciół przywróci porządek w krainie hobbitów. Drużyna - tak wypróbowana - musiała sobie z tym poradzić.

Nie rezygnuj

Ważne jest działanie , a nie owoc działania. Musisz wykonać to, co jest słuszne. To, że w ogóle będzie jakiś owoc, może nie leżeć w Twojej mocy, może okazać się nie w Twoim czasie. Ale to nie znaczy, że masz przestać czynić to, co słuszne. Być może nigdy nie zobaczysz efektów swojego działania. Ale jeśli nie zrobisz nic, nie będzie żadnych efektów - tak o działaniu powiedział Mahatma Gandhi.

Ja dodałabym jeszcze jedno: ważne jest Twoje działanie, bo w ten sposób dajesz radość Twoim przyjaciołom: mogą być z Ciebie dumni, podziwiać, wspierać, gdy trzeba. Porzucając działanie, ulegając zniechęceniu - dałbyś niezasłużony prezent Twym wrogom.

10 cze 2009

Jak w uniesieniu

Jak w uniesieniu, w zachwycie, jak w ekstazie - wspaniałe momenty, które trafiają się w codziennym życiu, czasem nawet przy pozornie prozaicznych czynnościach. Można pracować jak w uniesieniu, w zachwycie zaczytać się w lekturze, która otwiera umysł na nowe idee lub daje nieoczekiwanie szerokie, odkrywcze spojrzenie, można wręcz promieniować kreatywnością... Fenomenalne poczucie!

Skupienie, koncentracja, a jednocześnie jasność wobec całej sytuacji i pewność: gdy umiejętności i wiedza idą w parze z twórczym myśleniem. Wyzwania - tego trzeba! Niekoniecznie spektakularne, gwiazdorskie czy wymagające profesjonalizmu. Czasem jest to stworzenie czegoś nowego i wielkiego, jak wynalazek, dzieło sztuki, odkrywcza myśl. Liczą się jednak też takie małe, codzienne rzeczy, z pozoru zupełnie zwyczajne.

Na co dzień potrzebne są wyzwania na miarę człowieka: takie, które wyrwą go z jego apatii i bierności, pozwolą rozwinąć skrzydła i poczuć takie uniesienie, że chce się żyć, działać, tworzyć. Czasami wystarczy jeden dobry pomysł. Czasem mistrzowskie wykonanie czegoś. Celna pointa. Albo coś ;-)

2 cze 2009

Rok 1989

Zbliża się 4 czerwca: może będzie w ten dzień rocznicowo, z patosem o wolności, demokracji i spełnieniu się marzeń Polaków. W Gdańsku i Krakowie... i może w kilku innych miejscach. Same kłopoty z tą datą: jak ją świętować? A może nie świętować wcale? Co tak naprawdę pozostaje nam z roku 1989? Duma czy niedosyt? Czy o takiej Polsce jak dzisiejsza marzyli wówczas ci, którzy w czasach komuny ryzykowali i którzy w różny sposób zapłacili za swoje przekonania?

Wolność to nie jest coś, co zostało dane raz na zawsze - a już na pewno nie 4 czerwca, w niedemokratycznych wyborach, które same w sobie z jednej strony były rzeczywiście jakimś ważnym przełomem, ale z drugiej strony - dopiero szansą na przyszłość. Obszar wolności kształtuje się przez cały czas: powiększa się lub karłowacieje. Tyle jest wolności, ile człowiek może sobie wyobrazić. Tyle, ile stworzy - najpierw wewnątrz w sobie, a potem wokół siebie.