4 gru 2009

Przylądek Dobrej Nadziei

Portugalczyk Bartłomiej Diaz prowadził w 1488 r. wyprawę, która, płynąc wzdłuż brzegów Afryki, dostała się na południowym krańcu kontynentu w obszar silnych sztormów. To było trudne doświadczenie: fatalna pogoda, niesprzyjające wiatry, zmęczona załoga. Pewnie nie raz mieli już dość wszystkiego, tracili nadzieję, ulegali zniechęceniu. Udało się jednak opłynąć Przylądek Burz - tak go właśnie nazwali, pamiętając o swoich ciężkich przeżyciach. Ale życie zaskakuje! Gdy król Portugalii Jan II wysłuchał relacji z wyprawy, dostrzegł w tej opowieści przede wszystkim moment przełomu w historii odkryć. Oto otwierała się droga do Indii, a statki oparły się sztormom i powróciły. Król zmienił więc nazwę Przylądka Burz na Przylądek Dobrej Nadziei.

W życiu taka zmiana jest koniecznie potrzebna - długo można wypatrywać zakończenia burz, spięć i nieporozumień, ale moment uspokojenia, pojawienia się w tym wszystkim dobrej nadziei i powrotu do przyjaznego portu - to naprawdę mocne, piękne przeżycie. Niech już tak zostanie.

Brak komentarzy: