8 lut 2009

(Nie) trzeba się trudzić

Miłość wymaga trudu - pokonywania siebie, by skierować się na dobro drugiej osoby. Pielęgnowanie przyjaźni wymaga trudu. Wypełnianie obowiązków wymaga trudu i przezwyciężania lenistwa. Niby to oczywiste, ale jednak... Utrudzenie wcale niekoniecznie jest równoznaczne z pójściem dobrą drogą! To nie sam wysiłek czy samozaparcie są miernikiem dobra.

Czy ten biegacz lepszy, który na długim dystansie opada z sił, stara się przełamać swoje zmęczenie i bardzo się trudzi, czy ten, który dzięki wcześniejszemu treningowi pokonuje tę samą odległość z łatwością i przyjemnością?

Staromodne słowo "cnota" kojarzy się zbyt bardzo z ograniczeniem człowieka, włosienicą i średniowieczem ;-) Zatem lepiej może sięgnąć na początek po bliższe współczesności słowo "sprawność". Sprawność oddaje istotę rzeczy: działanie szybkie, precyzyjne, już przemyślane i w efekcie skuteczne. Stąd miłość nie wymaga aż tyle trudu. Dla przyjaciela niestraszne poświęcenia, a obowiązki... no cóż: jeśli nawet nie od razu chętnie i bez wysiłku, to najpierw obowiązek, a potem przyjemność :-)

Tylko jeszcze jedno "ale". Choć sprawność tyle ułatwia, ale to nie znaczy, że można oddać się błogiemu nicnierobieniu. O swoją sprawność trzeba zadbać odpowiednio :-)

Brak komentarzy: