4 lut 2009

Złudzenia i kamuflaże

Kolejny przedwalentynkowy temat: czy można budować prawdziwą relację, opierając ją na kłamstwie? Och, jak bardzo chciałoby się przeakcentować własne dobre cechy, żeby pozyskać czyjąś uwagę, przychylność, wzajemność. Można się na to łatwo złapać i uwierzyć w stałość i głębię tych wszystkich zalet: Taki miły/miła, troskliwy/troskliwa, wesoły/wesoła, itd..... Po prostu bardzo się stara - do czasu. Gdy w tym wszystkim jest jakieś zakłamanie, to można oczekiwać, że któregoś dnia nastąpi mniej lub bardziej bolesne zderzenie złudzenia z rzeczywistością.

Jeśli chodzi o zalotność, zawsze staje mi przed oczami kreskówka z Kaczorem Donaldem: jego Daisy w bardzo dziewczęcej sukience, trzepocząca rzęsami, zalotna... i w drugiej odsłonie - już jako żona Donalda - zrzędząca jak Ksantypa, w wyciągniętym szlafroku, z walkami na głowie i papierosem w kąciku dzioba...

Brak komentarzy: