11 lut 2009

We wspólnocie

Tak bardzo można narzekać na anonimowość dzisiejszych czasów, poczucie zagubienia w tłumie własnego ja, na trudności w utrzymywaniu bliskich relacji z ludźmi. Radą na to są wspólnoty - nie tylko religijne, także towarzyskie :-)

Prawdą jest, że polski indywidualizm często bywa przeszkodą w długotrwałej, efektywnej współpracy. Ile osób, tyle zdań - a podobno nawet i więcej. Do tego dochodzi przekonanie o własnej nieomylności oraz skłonność do działania na własną rękę, po swojemu. Udaje się pojedynczy zryw i rozsypuje się wszystko - często w miałkich sporach, często przez egoizm lub słomiany zapał.

Dobrze działająca wspólnota jest jak port dający schronienie, ale też z którego można wyruszyć na morze, na głęboką wodę, udając się razem w fascynującą podróż. We wspólnocie można odnaleźć inspirację i siłę do własnego rozwoju na drodze do wspólnego celu. Można wypróbować się we wzajemnych relacjach, zwłaszcza gdy są to tarcia - ale oczyszczające, a nie takie, które nawarstwiają wzajemne żale i urazy. Wspólnota stawia wymagania... i dobrze!

Brak komentarzy: